DJI pokazuje nam, że jest praktycznie monopolistą na rynku amatorskich dronów. Mniej więcej rok od premiery Mavika Air 2 pokazuje się jego odświeżony model. Tylko jak bardzo odświeżony?
Co nowego:
- Nowa super matryca, 1 cal, to naprawdę robi wrażenie i jest dobrym powodem do zakupu, nawet za wyższą cenę.
- Dodatkowy czujnik zbliżeniowy – może w niektórych sytuacjach się przyda, dla mnie zbędne. Wolałbym czujniki z boków.
- Occusync 3.0 – czy to coś zmieni? Nie zapominajmy, że w Europie zasięg i tak będzie średni, a DJI już odebrało nam możliwość „hackowania” i przechodzenia na amerykański limit mocy transmisji (FCC).
- ADS-B – przy amatorskim i legalnym lataniu do 120m AGL raczej marne szanse, że nam się przyda. Ciężko też uważać to za nowość, bo przecież MA2 już to posiadał, tyle że w wersji przeznaczonej na rynek amerykański (podobno brakło im modułów przez pandemię).
Jedyną sensowną i dużą zmianą jest więc nowa kamera. I teraz pytanie, co ta zmiana miała na celu? Czy to nie jest przypadkiem chęć odsunięcia uwagi od starego, ale wciąż popularnego Mavika 2 Pro? Ten dron ciągle jest chętnie kupowany, szczególnie na rynku wtórnym, bo ma świetną matrycę. Dlaczego więc nie zarobić na sprzedaży nowego Aira? Po drugie, konkurencja jest marna, ale jest. Autel Evo Pro, znacznie droższy, też ma taką matrycę. Zwykły Evo ma 1/2 cala. I tu wkracza DJI.
Cena
Plotki głoszą, że Air 2S w wersji podstawowej będzie kosztował 3999. To moim zdaniem nie jest wygórowana cena. Problemem jest natomiast cena wersji Combo. Jeśli faktycznie będzie to 5999, to oznacza skok na kasę. Dodatkowe dwa tysiące za dwie baterie, torbę, hub i filtry? Myślę, że DJI zaszalało, ale całkiem świadomie. Ludzie chętnie biorą Combo, choćby mieli nigdy nie użyć torby (ja nigdy nie używałem) i filtrów. Panuje też powszechne przekonanie, że łatwiej sprzedać Combo, niż wersję podstawową z dokupionymi bateriami. To już kwestia do przemyślenia dla ewentualnych kupców, ale pewnie znowu będzie tak, że jedna z wersji (combo lub nie) będzie długo niedostępna w sklepach.
Czego zabraknie?
Są pewne zmiany, które DJI konsekwentnie wprowadza w życie od premiery Mini 2 i przejścia z DJI Go na aplikację DJI Fly.
Dają nam coraz lepszą kamerę i tryby automatyczne, ale jednocześnie zaczynają odbierać niektóre funkcje, żeby ktoś sobie przypadkiem nie pomyślał, że dron nadaje się do zastosowań bardziej profesjonalnych.
Są osoby, które kupiły MA2 w celach amatorsko/zarobkowych (drobne projekty) i czekały na wypuszczenie SDK, żeby popracować (ortofotomapy, autonomiczne trasy itp), w Litchi czy Drone Deploy. DJI wypuściło w końcu SDK, zajęło im to prawie rok, i co się okazało? Nie ma waypointów. Usunęli i nie zamierzają dodawać.
Są już programy, które to obchodzą (chyba Drone Link to potrafi, Maven też, albo zamierza dodać taką funkcję), ale aplikacja musi mieć stałą łączność i we własnym zakresie steruje dronem (taki wirtualny „joystick”), ale to już nie to samo, a np. na Drone Deploy nie ma raczej co liczyć.
Teraz wypuścili Air 2S, z matrycą klasy tej w M2P, z ceną też bardziej zbliżoną do M2P. Jednocześnie konsekwentnie usuwają nazwę „Mavic”, rezygnują z bardziej zaawansowanych funkcji w API (dorzucając parę bajerów i dodatkowy czujnik). Ewidentnie zaznaczają, że to segment amatorski. Szkoda, bo Litchi naprawdę nieźle się sprawdzał, a z Drone Deploy ludzie robili cuda bez drogich profesjonalnych dronów.
Myślę, że kolejny będzie właśnie następca M2P, ale cięższy i z lepszą/wymienną optyką, w cenie przynajmniej 9 tys. Taki bardziej następca P4P z wyglądem i rozmiarami Mavika Pro.
Certyfikat
Ostatnia kwestia to oczywiście nadanie dronom klas zgodnie z europejskimi przepisami. I tu jedni mówią, że nie ma przecież kto certyfikować, ja raczej skłaniam się ku temu, że to producent deklaruje zgodność z daną klasą. Jeśli się mylę, poprawcie mnie, w przepisy dotyczące producentów się nie wgłębiałem.
Nadal jednak podtrzymuję swoje zdanie z poprzednich wpisów, że DJI nie zamierza nadawać obecnym dronom klas. Tak jak to gdzieś napisali, drony mogą latać i będą mogły, choćby tylko w A3, więc wszystko jest ok.
A co będzie za dwa lata? Oczywiście wszyscy obecni posiadacze Dronów typu Air 2 czy Mavic 2 Pro bardzo się na DJI zdenerwują, odłożą sprzęt do szafy lub sprzedają za grosze, po czym przeproszą w myślach chińskiego producenta, pobiegną do sklepu, i kupią nowiuśkiego Air 3 / Mavika 3, bo czym innym niby mają latać? Zejść z wymaganiami do poziomu Xiaomi, a może topornym, dużym i wcale nie tańszym Autelem?
Dodaj komentarz